W związku z tym, że za pasem Halloween, na czasie są ostatnio dynie…
Stricte halloweenową propozycję będę miała dla Was lada dzień, a teraz pokażę Wam dynię w innej odsłonie.
Zrobiłam ją rok temu i służyła jako ozdoba na stół w dzień chrztu Małej M. Pomysł na malowaną dynię chodził mi po głowie od bardzo dawna, ale dopiero wtedy miałam pretekst, by go zrealizować.
Ponieważ za malowanie dyni zabrałam się dosłownie w ostatniej chwili (noc poprzedzająca dzień chrztu), nie miałam dostępu do odpowiednich materiałów (Mała M spała w pokoju, gdzie mam w szafie wszelkie artystyczne akcesoria – i nie chciałam jej już budzić). Wzięłam więc to, co było pod ręką: białą farbę akrylową i …lakiery do paznokci!
Najpierw pomalowałam całą dynię na biało. Gdy farba wyschła, po prostu wykropkowałam dynię lakierami do paznokci nie przejmując się, gdy lakier zaczynał trochę spływać (robiłam bardziej ciapki niż regularne kropki). Początkowo chciałam utrzymać dynię w jednej tonacji, ale w rezultacie użyłam lakierów we wszystkich kolorach, jakie tylko miałam. Potem pozostało już tylko poczekać, aż lakiery wyschną – i gotowe.
W rezultacie powstała bardzo optymistyczna barwna dynia. Jako ozdoba stołu spisała się świetnie! Zaraz po Małej M była główną atrakcją imprezy.
Później przez dłuuuugi czas (dopóki nie zaczęła się psuć) bardzo dobrze służyła Małej M za zabawkę!
Uwagi:
- przy malowaniu dyni z dziećmi nie należy używać lakierów do paznokci! zamiast lakierów można użyć farb akrylowych albo nawet plakatowych (choć te ostatnie będą mniej trwałe, a dynia nimi pomalowana nie będzie się nadawała do zabawy);
- przy malowaniu dyni lakierami do paznokci trzeba pamiętać, by koniecznie robić to W DOBRZE WENTYLOWANYM pomieszczeniu (lakiery mają bardzo mocny zapach, którego wdychanie zdecydowanie nie jest wskazane);
- dynia po pewnym czasie zaczyna się psuć – to całkiem naturalny proces, a farby przed nim nie chronią; należy się liczyć z tym, że malowana dynia po jakimś czasie będzie się nadawała już tylko do wyrzucenia.