Znowu długo mnie tu nie było… Mała M jest jednak bardzo absorbującą osóbką! Ale rośnie i szybko się zmienia. Niedługo łatwiej będzie robić przy niej różne plastyczne projekty. Poza tym będzie się dało angażować ją w niektóre przedsięwzięcia już nie tylko jako biernego obserwatora! Oznacza to, że materiału na wpisy będzie przybywać w szybszym tempie… Co za tym idzie, blog będzie żywszy (choć z pewną nieregularnością pojawiania się wpisów będzie się trzeba jeszcze liczyć).
Póki co proponuję wspomnienie zeszłorocznych wakacji…
Dużą część lata spędziliśmy nad naszym polskim morzem. Dla wszystkich dzieci był to pierwszy wyjazd tam (Mała M też się załapała – była już u mnie w brzuchu!). Na ile się tylko dało, czas spędzaliśmy na plaży.
Całe dnie przebywania na plaży z trójką dzieci wymogły wymyślanie różnych zabaw. Bo dzieci i owszem, lubią wodę, ale non stop w niej wcale nie chciały siedzieć. A i szukanie muszelek czy bursztynków po pewnym czasie przestało być aż tak atrakcyjne, jak było przez kilka pierwszych dni.
Jedną z zabaw pochłaniających czas była gra w kółko-krzyżyk. Na piasku. Potrafiliśmy bawić się tak godzinami!
Dobre w tej grze jest to, że jest prosta i chyba każdy ją lubi. Przede wszystkim jednak najważniejszą jej cechą jest, że można ją zaaranżować nawet w warunkach, wydawałoby się, do tego niezdatnych (przecież nie zawsze nosi się ze sobą na plażę kartki papieru i coś do pisania)…
Wystarczy mieć pod ręką:
- piasek (o ten nad naszym morzem nie jest trudno!)
- dwa patyki (te też łatwo znaleźć)
…i zabawa gotowa!
Poniżej Z gra ze mną:
Po mokrym piasku łatwo jest kreślić. Dobrze jest wybrać takie miejsce na plaży, gdzie jest mokro, ale gdzie nie docierają fale. Wiadomo – jak dotrą, mogą przeszkodzić w samym środku rozgrywanej właśnie pasjonującej partii!
Tym razem remis…
Gdy bawiliśmy się tak na suchym piasku, dla dzieci atrakcyjne i bardzo je angażujące było również przygotowywanie piasku do rysowania po nim – wygładzanie wszelkich nierówności tak, by powstała idealna powierzchnia do gry.
Pech chciał, że akurat wtedy, gdy zabawa w kółko-krzyżyk była najbardziej udana (to wtedy graliśmy na suchym piasku), ja nie miałam przy sobie aparatu fotograficznego (jedyny dzień, kiedy zapomniałam go ze sobą zabrać!). A było to jedno z najlepszych popołudni tamtych wakacji! Na zmianę, każdy z każdym, przez dłuuugi czas graliśmy całą piątką w piaskowe kółko-krzyżyk…