Od wczesnej wiosny do późnej jesieni nasz ogród usypany jest stokrotkami. Jest ich mnóstwo! Skoszone – bo niestety przy okazji koszenia trawy i one wpadają pod kosiarkę – odradzają się na drugi dzień. Wyglądają, jakby ktoś rozrzucił je po całym trawniku.
Pewnego wiosennego dnia dwa lata temu czteroletni wówczas J siedział w ogrodzie przy małym stoliku. Przed sobą miał kartki i farby, które przygotowałam, by czymś go zająć. Nie pamiętam, co malował. Nie jestem nawet pewna, czy w ogóle coś wtedy namalował… na kartce. Wiem tylko, że wstał od stolika, zabrał ze sobą słoiczek z farbą i zaczął… kolorować stokrotki! Uznał, że skoro są białe, to trzeba je pomalować…
W tym roku powtórzyła ten proces Z. Bardzo jej się takie malowanie podobało!
To zdjęcie sprzed dwóch lat, czteroletni J w akcji:
Poniżej stokrotki pomalowane w tym roku przez Z:
Kilka uwag:
- do malowania stokrotek nadają się farby plakatowe i akwarele w „guziczkach” (ważne tylko, by te ostatnie były odpowiednio kryjące – zwykłe szkolne są do tego celu całkiem w porządku);
- J testował również malowanie po liściach jakichś chwastów – wyszło też nieźle.