W plenerze

Efekt

Wiosna… Lato… Jeśli tylko nie leje jak z cebra, to dzieciaki najchętniej spędzają ten czas w ogrodzie. Tam przenoszą się wszystkie zabawy. Te plastyczne też! Czasem to ja podsuwam dzieciom pomysły na artystyczne poczynania, a czasem to one dopraszają się o wspólne rysowanie. Wynosimy wtedy do ogrodu stolik i w przyjemnym otoczeniu zieleni razem twórczymy…

Ostatnio siedzieliśmy w ogrodzie, nie robiąc nic konkretnego. Dzieciaki biegały to tu, to tam, zajęte swoimi sprawami. J bawił się starym, drewnianym składanym krzesełkiem – składał je… i rozkładał… i składał… i rozkładał… W końcu uznał, że złożone wygląda jak sztaluga. Poszedł do domu po kartkę i farby – i rozłożył się na trawie z malowaniem! Wsunął kartkę w szparę między deseczkami krzesełka i zabrał się do pracy.

Sztaluga J

Postanowił namalować stokrotki… Brak żółtej farby nie przeszkodził mu w tym ani trochę. „Mamo, nie mam żółtego… Powiedzmy, że ten różowy to jest żółty” – i sprawa załatwiona! Uwielbiam ten dziecięcy sposób podchodzenia do problemów!!!

J maluje

Również to, że rozpędził się z malowaniem kolorem zielonym i zapomniał (jak sam zauważył) zrobić stokrotkom płatków, nie odebrało mu ani ochoty do dalszego malowania, ani dobrego humoru.

J maluje 2

Kartka była większa od siedziska krzesełka, na wystającej ponad nie części nie dało się wygodnie malować. Żeby zapełnić resztę kartki, J przełożył ją tak, by pusta jeszcze część miała twarde podłoże. I malował dalej…

J maluje 3

I tak to stare poczciwe krzesełko posłużyło małemu artyście za sztalugę!

Efekt2

Nie namawiam tutaj nikogo do kupowania sztalug (choć oczywiście fajnie jest takie coś mieć)… Po prostu J znowu zaskoczył mnie swoją pomysłowością. Udokumentowałam jego zabawę i postanowiłam wykorzystać to jako pretekst do zachęcenia Was do przeniesienia plastycznych zabaw z dziećmi w plener.

Nie musi to być ogród. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy go ma (pewnie nawet większość ludzi nie ma). Można rysować w parku, na ławce przy piaskownicy, na spacerze za miastem…

Również nie trzeba od razu malować farbami, które mogą być kłopotliwe do zabrania na spacer. Wystarczy zwykły ołówek czy kredki i kilka kartek albo zeszyt… Choć nawet farby nie muszą być aż tak kłopotliwe, jak mogłoby się to wydawać. Na przykład takie, którymi malował J nadają się do tego bardzo dobrze.

Tak czy inaczej – każdy sposób połączenia zabawy na świeżym powietrzu z zaangażowaniem dzieci w artystyczne działania uważam za wart wypróbowania.

Idąc następnym razem na spacer, nie zapomnijcie spakować plastycznych przyborów!

J na trawie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.