Dzień Wszystkich Świętych nie należy u nas do świąt radosnych. Mimo, iż sam w sobie smutnym świętem nie jest (to dzień, w którym wspominani są wszyscy święci – czyli jest trochę tak, jakby każdy z nas miał wtedy imieniny!), to jednak panuje wtedy atmosfera wyciszenia, smutku, przygnębienia. Jest to zapewne wpływ następujących dzień potem Zaduszek, czyli wspominania osób zmarłych.
W tym roku pokazałam dzieciom, że nie wszędzie tak jest. Na warsztat wzięliśmy cukrowe czaszki, tak charakterystyczne dla meksykańskiego Święta Zmarłych. Opowiedziałam dzieciom trochę o meksykańskiej tradycji obchodzenia tego święta (całkiem dobry tekst na ten temat znajdziecie tutaj), pooglądaliśmy różne zdjęcia odpowiadające tematowi (wystarczy poszperać w Internecie). Na koniec – a jak! – wykorzystaliśmy motyw cukrowych czaszek jako inspirację do plastycznych poczynań. Tak powstały nasze meksykańskie cukrowe czaszki na liściach tulipanowca.
Na tegoroczną jesień mieliśmy w planach malowanie na liściach. Nie mieliśmy na to jednak sprecyzowanego pomysłu, ale ten, jak zwykle, przyszedł do nas sam – i to w idealnym momencie! Na jednym z niedawnych spacerów dzieci pozbierały liście tulipanowca. W głowach mieliśmy oglądane niedawno cukrowe czaszki i wybór tych, a nie innych, liści był dla nas oczywisty. Wydały się idealne do tego, by wpisać w ich kształt czaszki!
Przez kilka dni suszyliśmy liście w starych gazetach, przyłożone kilkoma tomami encyklopedii. Potem zabraliśmy się do pracy.
Najpierw pomalowaliśmy liście białą farbą akrylową. Potrzebne było podwójne malowanie. Jedna warstwa farby nie wystarczyła, by skutecznie zakryć kolor liści i stworzyć odpowiednio jednolitą powierzchnię do rysowania.
Gdy farba już wyschła (pomalowane liście zostawiliśmy do wyschnięcia na noc), mogliśmy działać dalej.
Na białych liściach naszkicowałam czaszki. Myślałam, że zrobią to dzieci, ale one bardzo chciały, żebym to ja wpisała czaszki w liście.
Potem dzieci już same pociągnęły naszkicowane kontury grubym, czarnym markerem permanentnym.
Następnie wypełniły czaszki różnymi wzorkami, używając do tego czarnych markerów różnej grubości. Większe elementy rysowały grubszym markerem, te mniejsze i bardziej szczegółowe – cieńszym.
Na koniec potraktowały narysowane czaszki jak kolorowanki i zapełniły wszystkie wzorki kolorami. W planach mieliśmy wykorzystanie kolorowych markerów permanentnych, jednak te okazały się tutaj zupełnie nietrafione. Rozpuszczały czarny marker, którym narysowane były czaszki, a ten brudził kolory. Dzieci szybko przerzuciły się na najzwyklejsze pisaki, które – mimo moich obaw, czy w ogóle będą one pisać po akrylowej farbie – sprawdziły się idealnie.Po pewnym czasie niektóre kolory lekko wyblakły, co widać w porównaniu dwóch kolejnych zdjęć: tutaj pomarańczowy, którym na zdjęciu poniżej koloruje Kuba, zmienił się w różowy (następne zdjęcie) – i nie jest to wynik fotoszopowych sztuczek!
Takie zmiany kolorów zależą od tego, jakie są pisaki – jedne nieco blakną, inne pozostają bez zmian. Poza tym, nawet jeśli kolor lekko zblednie, nie jest to koniec świata! Wbrew moim przewidywaniom, pisaki okazały się tu naprawdę świetnym narzędziem.
Po zarysowaniu wszystkich liści okazało się, że mamy ich za mało… Tak bardzo dzieciom spodobało się rysowanie meksykańskich cukrowych czaszek na liściach tulipanowca!