Dziś wpis przypominający, że powoli nadchodzi Dzień świętego Walentego.
Nigdy nie hołdowałam tradycji tego święta, zawsze kojarzyło mi się ono z czymś obcym, przesłodzonym, przereklamowanym. Ale pomyślałam sobie w tym roku, że przecież każdy powód jest odpowiedni, żeby stworzyć coś fajnego. Nawet Walentynki! Poza tym każdy pretekst jest dobry, żeby dać komuś choćby najdrobniejszy upominek. I tak na początek zrobiłam dziś z Z walentynkowe nakładki na ołówek.
Rzecz jest niesłychanie prosta do wykonania. Potrzebne są do tego jedynie:
- kosmate druciki (czerwone, różowe, białe…)
- i ołówki.
Mniej więcej 1/3 do 2/3 długości drucika należy uformować w kształt serca…
…a pozostałą część owinąć wokół ołówka. I tyle!
Nasadka na ołówek jest już gotowa do użytku. Całkiem sympatycznie prezentuje się też w spoczynku, gdy stoi sobie spokojnie w kubku z przyborami do pisania/rysowania (jak na pierwszym zdjęciu).
Kilka uwag:
- pomysł na te nakładki wyciągnęłam z czeluści Internetu, dokładnego źródła niestety nie potrafię podać – gdzieś kiedyś mignęło mi coś takiego przed oczami…
- ilość drucików potrzebnych do wykonania nakładek zależy oczywiście od tego, ile nakładek chcemy zrobić: 1 drucik = 1 nakładka; konsekwentnie: do jednej nakładki potrzebny jest jeden ołówek (kredka/długopis – cokolwiek, na czym będzie można umocować nakładkę);
- długość drucików jest właściwie dowolna i zależy przede wszystkim od tego, jak duże serduszko na nakładce chcemy mieć – im drucik dłuższy, tym serce może być większe; nasze druciki miały ok. 30 cm – mniejsze serduszka powstały po tym, jak zrobiliśmy je z ok. 1/3 długości drucika, te większe natomiast z ok. 2/3 jego długości.